O Popielu, którego myszy zjadły

Автор: Пользователь скрыл имя, 27 Ноября 2011 в 12:42, творческая работа

Краткое описание

Upłynęło już wiele długich miesięcy, jak bratnie plemiona słowiańskie opuściły dawne swe siedliska szukając nowych siedzib dla swego dobytku. Dużo ich było, mnogie tysiące. Na czele jechały zastępy konnych wojów odzianych w skóry dzikich zwierząt i zbrojnych w łuki, oszczepy i okrągłe tarcze ociągnięte skórą bawolą. U pasów połyskiwały im krótkie miecze żelazne. Za nimi, na wozach zaprzężonych w woły i krytych zgrzebnym płótnem, jechały niewiasty, dzieci i starcy, i sprzęt domowy, i żywność, a dalej stada koni jucznych, i krów mlecznych, i tabuny baranów.

Файлы: 1 файл

legendy.doc

— 254.50 Кб (Скачать)

   W owym czasie, gdzie dziś jest plac Kolegiacki, wznosił  się ogromny, nie istniejący już teraz kościół parafialny pod wezwaniem Marii Magdaleny. Tam to właśnie odbyło się wspaniałe nabożeństwo wielkanocne. Król Władysław i Jadwiga zasiedli pod baldachimem w pięknie rzeźbionych stallach, wokół nich zajęli miejsca dostojnicy państwowi i kościelni, dwór królewski oraz przedstawiciele miasta Poznania. Cały kościół, głowa przy głowie, nabity był barwną ciżbą mieszczan i okolicznych wieśniaków, każdy bowiem chciał ujrzeć i nowego króla przybyłego z dalekiej Litwy, i młodziutką wnuczkę Kazimierza Wielkiego, królową Jadwigę, orędowniczkę biednych i uciśnionych. Ciekawość ogólną budziło też od dawna zapowiadane misterium religijne.  

   Tuż  obok ołtarza głównego, a na wprost królewskiego tronu, znajdował  się grób Chrystusa pokryty kwieciem. Po obu stronach grobu zamarli w bezruchu dwaj rycerze w strojach rzymskich. Gdy więc biskup celebrujący mszę zaintonował radosne "alleluja" i zawtórowały mu dzwony na wieży kościelnej, rozwarła się nagle płyta grobowca, rycerze padli na twarz jak martwi, a figura zmartwychwstającego Jezusa wzniosła się na linie aż hen pod sklepienie kościoła. Król Władysław, który bacznie obserwował to barwne misterium, pochylił się nagle do ucha towarzyszącego mu kanonika i zapytał ze szczerą naiwnością neofity:

   - Cóż  to znaczy, wielebny ojcze, owa figura wznosząca się ku górze?

   - To Chrystus wstępuje w niebo, miłościwy królu - odparł  kanonik.

   - Postawcie mu świeczkę - powiedział  król.

   Kanonik ujął skwapliwie co najokazalszą świecę  woskową i zapaliwszy ją, postawił  u stóp grobowca.

   Lecz oto od pułapu świątyni oderwał się  nagle jakiś czarny potwór na linie i z wielkim trzaskiem spadł  na posadzkę tuż obok ołtarza.

   - A co zacz jest ten smok? - zagadnął znów król kanonika.

   - To szatan strącony z nieba, miłościwy królu.

   - Postawcie mu dwa ogarki - polecił król.

   Kanonik spojrzał  ze zgorszeniem na króla, ale widząc jego stanowczy wyraz twarzy, przyniósł  z zakrystii dwa ogarki i postawił  na posadzce w pobliżu strąconego czarta. Szmer rozległ  się po kościele, dworzanie z zakłopotaniem spojrzeli po sobie, a królowa Jadwiga pochyliła się głęboko nad modlitewnikiem.

   Po nabożeństwie, gdy już wszyscy wyszli z kościoła, magnaci i dworzanie otoczyli króla i pytali go, co by też  miały oznaczać owa świeczka i dwa ogarki ustawione na żądanie królewskie. A nowo ochrzczony król Władysław uśmiechnął się pogodnie i odrzekł:

   - Przysłowie ruskie, które znam z czasów, gdy byłem jeszcze otrokiem, mówi: "Służ  Bogu, a diabła nie gniewaj". Ono to kazało mi dzisiaj postawić  świecę i dwa ogarki. Przysłowie to, powtarzane żartobliwie, przyjęło się wśród dworzan, a potem wśród mieszczan i ludu.

   Kiedy w 232 lata potem Salomon Rysiński wydawał  w Lubczy nad Niemnem pierwszy zbiór przysłów polskich, zapisał  między innymi i to właśnie przysłowie: "Służ  Bogu, a diabła nie gniewaj". I opatrzył je lapidarnym komentarzem: "Jagiełło Kroi".

Информация о работе O Popielu, którego myszy zjadły